Edyta Fragsztajn “Samotnej Nocy”

Nocą srebrzystą zakwitło już niebo,
Kalejdoskop gwiazd oświetla ławkę.
Siedzi na niej rozświetlona sylwetka
o wdzięcznym mianie ­ Samotność.

Ta pora to jej czas ulubiony,
gdy myśli złowrogie wychodzą z ukrycia.
Przybywa jak Apokalipsy jeździec,
by niepokoić ludzkie serca.

Blade oblicze w człowieka wpatruje,
nie pozwalając o sobie zapomnieć.
Rozsiewa ziarna bólu płomienne
i niecierpliwie czyha na plon.

W świetle poranka zwykle się oddala,
pozwala wypełnić się czasem i pracą.
Jednakże dotkliwie atakuje nocą,
intensyfikując swą siłę rażenia.

Pozornie zimna, nieugięta, bezwzględna,
Nikt do jej wnętrza nie może się dostać.
Gdyby ktoś jednak dotarł do duszy jej wrót,
dostrzeże łez kałuże modre.

Każdy ucieka przed okrutną jej mocą,
chcąc wieczystego uniknąć cierpienia.
Nie zdajemy sobie jednak sprawy,
jak bardzo samotna może być Samotność