Ta obojętność ogniskująca marzenia
Łypie ślepiami na mnieprzeze mnie
I poukładane myśli jak karty
Tasuje na nowo przy każdym rozdaniu
Dramatyzując znów stawiam czoła
Lękomanii i obsesji wracającej
Szturmem odbierając mi siłę woli
Omamionej jaskrawością doznań
Niemających miejsca poza liryką
Splątany czymśniczymś gdzieś wewnętrz
Z gracją poruszającą się zgubą
Przed sobą za sobą i obok
Siebie zatraciłem w codzienności