Idziesz do pracy
Jak zwykle, co rano
Widzisz ludzi na ulicy
Kobietę pięknie ubraną
Dziewczynki i chłopców
Biegnących do szkoły
Sprzedawców układających
Na wystawach ubiory
Każdy ma swoje sprawy
Każdy się gdzieś spieszy
Nie ma czasu na zabawy
Od upadku Rzeszy
Nie słychać nic, żadnego bum
Znikają sklepy i znikają dzieci
Znika kobieta, sprzedawcy i tłum
Znikasz ty i wszystko jak leci
Żaden tren nie odda
Ani żadne baśnie
Mimo złowróżbnego dreszczu
Tragedii tejże właśnie
Zniknął od razu
Wszelki w okolicy byt
Tylko temperatura wciąż rośnie
Jak po deszczu
Grzyb