Siedzą na oddziale znajome mi twarze:
Przy wejściu miejsce Odkrywców
Nieustannie tylko szukają
A że sami nie wiedzą czego
Szanse ich jak błysk znikają
Tam po lewej Unikacze
Bardzo boją się bliskości
Kończą nim do czegoś dojdzie
Brzydzą się swej samotności
Na kozetce leży Miły
I nie umie nic wykrztusić
Oczekuje wciąż na przełom
Nie chce się w przyjaźni dusić
W kącie płaczą Jednostrzały
Co kochają „tylko raz”
A za każdym nowym razem
Cała nauka idzie w las
Zgraja autoagresorów
Stanu swego wciąż się wzbrania
I choć Doktor mógłby pomóc
Brak tu dofinansowania