Wyszedł na pole gargantuiczny skrzat
Rzuca tylko okiem i rzuca pomidorem
Humanoidalny skrzek słychać zza krat
Księżyc najjaśniejszy ciemnym wieczorem
Podchodzi doń czort z dwoma wieściami
Spowodowany musi wybrać dobrą lub złą
Instynkt i hormony poruszają kościami
A oczy uciekają przed zdradziecką mgłą
Na wiosce jest wojna pod flagą purpury
Ci inni tylko do niej praw se roszczą
Strach obleciał myszy i dżumy szczury
Jakie zabobony po wiktorii zagoszczą?
W oczach konsternacja i topielce utopii
Bierze się w garść, w garści też głaz
Mleko za dwa zyla oraz majtki z konopi
“Kijanki to jedno, ale płaz to płaz”
Okrzyk tryumfalny, w bdur skryta siła
Jego imię to czterdzieści i trzy, i pół
Choroba francuska wolność tudzież kiła
Jeśli się urodzisz, to skończysz jak wół