Agata Maćkowska Decyzja podjęta w kilka minut, konsekwencje trwające lata.

Recenzja sztuki “Terror”, Teatr Śląski im. St.Wyspiańskiego

Załóżmy czysto hipotetyczną sytuację znaną jako “dylemat wagonika”: rozpędzony wago­nik pędzi po torach wprost na 5 osób. Jednak Ty stoisz nad torami obok bardzo grubego mężczyzny, którego masa zatrzymałaby ro­pędzony pojazd. Tylko spychając go z góry na tory, co jest równoznaczne z jego śmiercią, uratujesz pozostałe osoby. Pytanie brzmi: „Czy to zrobisz?”.Z podobnym pytaniem spotkali się widzowie “Terroru” w reżyserii Roberta Talarczyka, spektaklu opowiadającego o procesie pilota Larsa Kocha. W maju 2013 roku w Niemczech trwająca zaledwie godzinę akcja odbicia porwanego samolotu zakończyła się klęską. Ale czy na pewno? Wyżej wspomniany pilot samolotu zestrzelił Airbusa A320 ze 164 osobami na pokładzie, aby uratować 70 000 innych osób. Zamachowiec przejął samolot i zamierzał rozbić go na stadionie w Monachium pod­czas meczu Niemcy – Anglia. Tylko dzięki Larsowi Kochowi kibice zostali ocaleni,w przeciwieństwie do pasażerów samolotu. W rezultacie w 2014 roku wytoczono mu proces, który wciąż bywa komentowany ­ między innymi w dość nietypowy sposób ­w teatrze.
“Terror” nie jest zwykłym spektaklem. Nie jest to sztuka, którą się ogląda, komentujei zapomina. To przeżycie, to czas do prze­myśleń i włączenie widza w wir akcji. Rekonstrukcja procesu była o tyle rea­listyczna, że miała miejsce w sali Sejmu Śląskiego, a aktorzy grali nie na scenie, ale wśród widzów. W czwartek 14 marca 2019 roku każdy z nas wcielił się w rolę sędziego ­ zwieńczeniem spektaklu było głosowanie. Spośród 201 widzów, 164 było za unie­winnieniem Larsa Kocha, a 39 za skazaniem. Wielu z Was czytając ten tekst pomyśli,że decyzja, którą podjął pilot, była słuszna,w końcu w obliczu tak trudnej sytuacji wy­brał mniejsze zło. Zatem dlaczego został mu wytoczony proces?
Spektakl przenosi nas wprost na salę sądo­wą, gdzie każdy z początku przekonany o słu­szności decyzji pilota zaczyna wątpić. Podczas dwóch godzin jesteśmy zmuszeni do podjęcia decyzji, jaka zapadła w kilka minut. Tak jak napisałam wcześniej, tego spektaklu się nie zapomina. Nawet jeżeli kurczowo trzymamy się jednej strony, podczas roz­prawy pojawiają się wątpliwości ­ czy ludzkie życie może być porównywane? Czy 70 000 osób może być zestawionych z 164 innymi? Według prawa – konstytucji – zabójstwo to czyn karalny, więc Lars Koch jest odpo­wiedzialny za morderstwo 164 pasażerów samolotu, nieważne czy uratował kibicówmeczu, czy nie.
Według pani prokurator, w którą wciela się fantastyczna Katarzyna Brzoska, ludzkie ży­cie nie powinno być w żaden sposób mierzo­ne – jak sama mówi “nie da się go wyrazićw kilogramach czy metrach”. Idąc tym tro­pem, w ogóle nie powinno się stawiać na je­dnej stronie szali 70 000 osób, a na drugiej 164. Jedno z pytań, które zadała oskar­żonemu brzmiało: “Czy zrobiłby pan to p­nownie, gdyby na pokładzie była pańska żo­na i dziecko?”. Lars Koch, grany przez Marcina Szafona, odpowiedział: „Nie wiem. Ponieważ każda odpowiedź jest zła”.
Wróćmy do dylematu z początku recenzji:czy przyłożyłbyś rękę do śmierci jednej oso­by, żeby ocalić pięć innych? Możemy gdybać, polemizować i zastanawiać się ­ to jest to, czego Lars Koch nie miał. Był zmuszony do podjęcia natychmiastowej decyzji, co uczynił.
Spektakl “Terror” może być uważany za kontrowersyjny, za prowokujący czy szo­kujący. Jedno jest pewne: jest niezapo­mniany, a każdy z nas powinien chociaż raz w nim uczestniczyć. Pilota oskarża się o za­bójstwo 98 mężczyzn, 64 kobiet i 2 dzieci będących wtedy na pokładzie porwanego Airbusa. Nie jest jednak uważany za obrońcę tysięcy oglądających mecz. Czy to słuszne? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć samodzielnie.