Czasami się poślizgniesz, ale wiedz, że mogło się to skończyć gorzej, gdybyś akurat stał na parapecie

Tomasz Pyrcik

Czasami się poślizgniesz, ale wiedz, że mogło się to skończyć gorzej, gdybyś akurat stał na parapecie

Spadam sobie z parapetu, ale tarapaty,

Chodnik widzę, kres już bliżej, dzwoń do mego taty

Wiatr mnie znosi, kumpel prosi „trafże w trampolinę”

Bylebym ja nie zahaczył o napięcia linię

Mamo proszę, ich nie znoszę, wyrzuć moje graty

Chciałbym krzyknąć „Nienawidzę!” przez was to psubraty

Teraz myślę „Po co mi to?” los nieodwracalny

Bliska przyszłość to popioły, jestem łatwopalny

Cóż za szczęście, co się zdarza raz na dwa stulecia

Dziesięć pięter w dół leciałem i ląduję w śmieciach.

Nie skacz człeku z parapetu, marne to wycieczki

Coś się stanie, się połamiesz. Gra nie warta świeczki