Jakub Paczula “Ofelio lub Anno”

Niemożliwe kochanie, niemożliwa śmierć
Niemożliwe spanie i niemożliwy płacz
A ty nie gadaj, jeno w grobie się wierć
Nie patrz na twarze, nie myśl kto zacz

Pachniesz jak chusteczki nasiąknięte
Smutkiem czy innym seksualnym odorem
Perfumujesz swoje zasługi nietknięte
Spalasz je tytoniem i lekkim wodorem

A oni płaczą nad twym nagim ciałem
Roznegliżowanymi myślami i ubiorem
Kuse życie, świeczka zgaszona chorałem
Uśpili czujność tym świeckim korem

Kopidołem jestem i znam twe ścięgna
Grabię sobie tudzież dęby wycinam
Teraz martwa, a nadal taka piękna
Każdego mężczyznę stąd wyklinam