Narodowy sport
Maria Smorczewska

Nie tak dawno, bo zaledwie trzy miesiące temu, oglądaliśmy występy naszej reprezentacji na mistrzostwach świata w piłce nożnej. Mówiło się, że cały naród śledził występy Polaków, do końca kibicując naszej drużynie, która, obiektywnie rzecz ujmując, nie popisała się specjalnym kunsztem piłkarskim.
Można powiedzieć, że prawie w tym samym czasie (wrzesień 2018 roku) inna polska reprezentacja biła się o mistrzostwo w swojej dyscyplinie. I wygrała. Polscy siatkarze 30 września na włoskim stadionie otrzymali puchar i złote medale mistrzostw świata. Do tego drugi raz z rzędu! Radość była oczywiście ogromna, jednak już po kilku dniach, kiedy sukcesy naszych rodaków dotarły już do każdego (nawet do tych absolutnie sportem niezainteresowanych), blask niedawnego zwycięstwa zaczął powoli gasnąć.
Zestawienie tych dwóch, odrębnych dyscyplin sportowych nie jest przypadkowe. Otóż niedawno, można powiedzieć, że bezpośrednio po Mistrzostwach Świata w Piłce nożnej, rozpoczęło się parę akcji promujących ten właśnie sport. Nie ważne, że nie odnieśliśmy sukcesów. W ten sposób siatkówka, z całym sukcesem, jaki odniosła, została jakby zepchnięta na boczny tor. Nasuwa się więc pytanie: Czy piłka nożna jest faktycznie naszym narodowym sportem?
Jedną z bardziej rozpoznawalnych akcji była (a właściwie wciąż jest) akcja pod tytułem „Łączy nas piłka”. Mogliśmy oglądać serie bilbordów z uśmiechniętymi zawodnikami klubów młodzieżowych, pochodzących z wielu różnych grup społecznych. Kampania organizowana przez PZPN obejmowała też stworzenie murali związanych oczywiście z piłką. W Chorzowie od niedawna również znajduje się jeden. Na placu Dworcowym, naprzeciwko Sądu Rejonowego widnieją dumne popiersia Roberta Lewandowskiego, Gerarda Cieślika oraz Włodzimierza Lubańskiego.
A więc Chorzowian łączy piłka. Więcej! Polaków łączy piłka! Tylko dlaczego w takim razie co jakiś czas, po ważniejszych meczach ligowych, dochodzą do nas informacje o ofiarach walk pomiędzy grupami kibiców? Dlaczego w dni meczu nastolatka czy nastolatek ma problem, by wrócić wieczorem do domu, bo całe autobusy i tramwaje są zapełnione tłumem „rozentuzjazmowanych” kibiców? Te obrazki trochę nie pasują do zjednoczonego we wspólnej sportowej radości narodu. Należałoby w takim razie zadać pytanie: Co nas w tej piłce łączy?
No cóż, niewątpliwie jest to sport. Mówi się, że każdy chłopiec miał w swoim życiu epizod grania w młodzieżowej drużynie. Również dziewczynki są zachęcane do uczestnictwa w tego typu rozgrywkach i coraz to więcej młodych piłkarek zaczyna formować żeńskie drużyny. Jednak zdecydowana większość siedmiolatków biegających po klubowym boisku w przyszłości nie będzie zajmowała się tym sportem. Podrosną, część z nich odejdzie z klubu, a także wielce prawdopodobne, że po prostu zaczną trenować coś innego. Zachęceni sukcesem siatkarzy, wybiorą siatkówkę, w szkole ktoś namówi ich do uczestnictwa w zajęciach z lekkoatletyki albo po prostu zauroczeni szkolnym basenem postawią na karierę pływaka. Należy pamiętać, że oprócz piłkarzy, mamy również wspomnianych wyżej siatkarzy, świetnych brydżystów czy skoczków narciarskich. Nie da się ukryć, że skądś ci mistrzowie musieli się wziąć.
Łączy nas również kibicowanie. Oczywiście nie każdy jest zwolennikiem tego typu rozrywki, jednak myślę, że większość z nas ma wśród rodziny czy znajomych chociaż jednego zapalonego kibica. Największa fala kibicowania przychodzi podczas międzynarodowych igrzysk. W przypadku piłki nożnej jest to np. Euro czy Mundial. Zawsze w tym czasie w mediach pojawia się sporo programów czy reklam poświęconych właśnie kibicom. Jawnie krytykowane są wszelkie akty przemocy i wulgarne zachowania tzw. „kiboli”. Widzimy za to szczęśliwych ludzi świętujących i bawiących się razem. Jednak z drugiej strony jesteśmy wręcz bombardowani reklamami, które całkowicie wykorzystują zainteresowanie kibica. Kreuje się idealny obraz szczęśliwego kibica patrioty z obowiązkowym kuflem piwa w ręce, a sam futbol podnoszony jest do rangi wręcz religijnej. Czy naprawdę dla każdego z nas tak to wygląda?
Trzecią rzeczą, jaka nas łączy w piłce, są piłkarscy celebryci. Kto z nas nie kojarzy choćby Roberta Lewandowskiego? Oprócz tego poszczególne kluby mają swoich bohaterów, na przykład Gerard Cieślik z Ruchu Chorzów. Ma on swoje podobizny już na dwóch chorzowskich ścianach oraz własny pomnik przy ulicy Wolności. Modnie jest inspirować się jakimś piłkarzem, powtarzać ckliwe piłkarskie cytaty i kreować daną postać na swojego personalnego bohatera. Jednak czy w innych dziedzinach życia nie ma żadnych inspirujących osób? Mam wrażenie, że idol w postaci np. Marii Skłodowskiej Curie nie wzbudziłby takiego podziwu. A kim ma zainspirować się młody fizyk czy chemik?
Myślę więc, że można stwierdzić, iż w istocie, część z nas, Polaków, łączy piłka. Jednak łączy nas też sport, sztuka, nauka, pasje, a także miłość czy rodzina. Mamy ze sobą wiele wspólnego, potrafimy się razem cieszyć i płakać, złościć, kłócić, ale także sobie pomagać i wspierać się nawzajem. Może nie powinniśmy wrzucać tych wszystkich cech do jednego worka z etykietą „Piłka nożna”. Może w takim razie nie warto się ograniczać się do jakiejkolwiek jednej dziedziny i te wszystkie wartości zamknąć w jednym stwierdzeniu: „Łączy nas Polska”.