Ostatnio skandynawska literatura podbija serca miłośników książek, ale co z innymi aspektami kultury? Jeśli chodzi o muzykę, to od razu przychodzi na myśl szwedzka ABBA, która w ’74 wygrała Eurowizję albo bardziej aktualna – również szwedzka – Zara Larsson czy norweski Kygo. Wiele mówi się o tym, że tamtejsze filmy nie należą do lekkich, są mroczne, często wbrew pozorom i nie każdemu przypadają do gustu. Coś w tym jest, ale jak to mówią: „wyjątek potwierdza regułę”. Tym wyjątkiem jest serial „SKAM” reżyserii Julie Andem.
Zacznijmy od technicznej strony. Gatunek: dramat obyczajowy. Lata produkcji: 2015 – 2017. Pochodzenie: Norwegia. Bohaterowie: głównie uczniowie liceum w Oslo i ich najbliżsi. Ilość sezonów: 4. Ilość odcinków w jednym sezonie: 10 – 12. Długość jednego odcinka: około 30 minut. Jak widać, nie jest to bardzo długi serial, obejrzenie całego bez przerwy zajęłoby nam 20 godzin.
Każdy sezon opowiada o losach innego bohatera, jednak wszyscy się znają i chodzą do tej samej szkoły. Poza tym bardzo różnią się charakterami, sytuacją, w której się znajdują i tak dalej. I tak pierwszy sezon opowiada o Evie, która kłóci się z chłopakiem – brzmi banalnie, ale tak nie jest. Wiele osób narzeka, że ten sezon jest najgorszy a sama Julie przyznała, że powstał on jako wprowadzenie do drugiego. Nie znaczy to, że nie warto go zobaczyć. Drugi jest historią Noory, która próbuje przekonać przyjaciółkę, że chłopak, który jej się podoba jest fałszywy. Oprócz tego znajdziemy tu wątek kłamstwa, przyjaźni i wiele innych. Trzeci sezon przedstawia życie Isaka (to jedyny sezon, w którym głównym bohaterem jest chłopak), który odkrywa, że jego nowy znajomy staje się kimś więcej… Do tego dochodzi m.in. choroba psychiczna jednej z postaci czy zazdrość. Według internetowego głosowania, aż połowa oglądających wybrała ten właśnie sezon jako najlepszy. Czwarty niestety jest często niedoceniany, a szkoda, bo jest idealnym zakończeniem serii: przedstawia losy Sany, muzułmanki, która pomimo pozornej tolerancji stara się połączyć życie codzienne z religią.
„SKAM” miał być serialem niskobudżetowym, początkowo ekipa składała się z trzech osób: inżyniera dźwięku, fotografa i reżyserki (i oczywiście aktorów). Nie wynajęto studia, sceny kręcono w szkole Hartvig Nissen w Oslo, w której podczas kręcenia uczył się Tarjei Sandvik Moe (serialowy Isak) a instruktorka kółka teatralnego odgrywała rolę Chris. Tylko nieliczne sceny kręcono w studiu, na przykład te w apartamencie Noory.
Może się wydawać, że jest to niczym niewyróżniający się serial dla nastolatków, nudny, z banalnymi problemami, bez superbohaterów, bez akcji, ale moim zdaniem tak nie jest. Wszystko to, co wymieniłam, włączając niskobudżetową ekipę, składa się na bardzo realistyczny obraz norweskich nastolatków. Reżyserka nie stara się na siłę uatrakcyjnić fabuły serialu, przedstawia nam codziennie zmagania bohaterów, co świetnie jej wychodzi. Role bohaterów są zagrane naprawdę dobrze!
Serial odniósł wielki sukces. Nagrano sześć wersji: francuską (premiera 5 lutego 2018), niemiecką, znaną jako „Druck” (premiera 23 marca 2018), włoską (premiera 29 marca 2018), amerykańską – „SKAM Austin” (premiera 28 kwietnia 2018), holenderską, czyli „SKAM NL” (premiera 16 września 2018) oraz hiszpańską o nazwie „SKAM Spain” (premiera 21 września 2018). Wszystkie z wymienionych mają podobną fabułę, zmieniają się tylko aktorzy, imiona postaci i miejsca, w których toczy się akcja.
Serial oceniam wysoko i zachęcam do obejrzenia.