Minęły miesiące.
Ujrzałem ją, gdy gadała jakieś pierdoły,
Na środku placu, wśród nowych
znajomych.
Słyszałem już tę historię.
Mówiła, że jej ojciec jest Bogiem,
Synem Hefajstosa i Frei,
A matka to dziecko Odyna i Gai.
Patrzyli na nią pustymi wzrokami,
Jak gdyby nie rozumieli.
Zaczęli bić brawo,
A ona rzuciła się na jedną w tłumie.
Przyjęła ją w lesbijskim uścisku.
Zaczęły tańczyć,
A w końcu się pocałowały.
Hanna odgryzła jej wargę,
Opluła krwią
I podeszła do mnie,
Z krwawym uśmiechem na ustach.
Uciekłem.
Czemu to zrobiła?
Nie wiem