Kacper Łukowicz “O tym, jak nikt nigdy nie rozumiał Hanny Schwartz III”

Minęły miesiące.
Ujrzałem ją, gdy gadała jakieś pierdoły,
Na środku placu, wśród nowych
znajomych.
Słyszałem już tę historię.
Mówiła, że jej ojciec jest Bogiem,
Synem Hefajstosa i Frei,
A matka to dziecko Odyna i Gai.
Patrzyli na nią pustymi wzrokami,
Jak gdyby nie rozumieli.
Zaczęli bić brawo,
A ona rzuciła się na jedną w tłumie.
Przyjęła ją w lesbijskim uścisku.
Zaczęły tańczyć,
A w końcu się pocałowały.
Hanna odgryzła jej wargę,
Opluła krwią
I podeszła do mnie,
Z krwawym uśmiechem na ustach.
Uciekłem.
Czemu to zrobiła?
Nie wiem