Kacper Łukowicz “IV – Another One Bites The Dust”

Wszystkie opisane wydarzenia miały miejsce na Śląsku w 2017. Na prośbę osób zaangażowanych nazwiska zmieniono. Reszta została opowiedziana zgodnie z prawdą. Kacper Łukowicz
19 X 2017 r.Staliśmy w windzie. Jechaliśmy na dwudzie­ste piętro, a ja cały czas nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że stałem w windzie z mordercą Norberta.Na szczęście już wkrótce okazało się, że nie mogłem być w większym błędzie.W oczach Grzesia faktycznie tkwiło szaleń­stwo. Jarewicz był osobą, która mogła zabić Pulaskiego i z całą pewnością by to zrobiła. Grzeogrz zabiłby Norberta, gdyby ktoś go nie ubiegł.Kiedy weszliśmy do jego mieszkania, bez sło­wa zaprowadził mnie do swojego pokoju. To, co w nim zobaczyłem, przesądziło o skreśle­niu go z listy podejrzanych.Chłopak był przez Tada i Norbiego notory­cznie bity i poniżany. To byłoby oczywiste, gdyby w końcu wybuchł. Prawda jest taka, że do eksplozji faktycznie miało dojść.W pokoju Grzegorza znajdowała się ogro­mna, korkowa tablica ze szczegółowym pla­nem zamordowania Norberta Pulaskiego, za pomocą zwykłej trutki na szczury. Wszystko było dopracowane w najmniejszych szczegó­łach.Jedynym nieprzewidzianym czynnikiem była przedwczesna śmierć Norberta.Grzegorz mnie przeprosił. Powiedział, że nie­potrzebnie tak długo wstrzymywał się z po­wiedzeniem mi prawdy. Wyszedłem bez słowa. Może i skreśliłem goz listy podejrzanych, ale straciłem masę cen­nego czasu. Przeczuwałem, że morderca zabi­je jeszcze raz. Co więcej, zabije pewniew ciągu najbliższych dwóch dni.
21 X 2017 r. Dzisiaj muszę poznać prawdę.Gdzie indziej zobaczyć prawdziwe zacho­wanie nastolatków jak nie na imprezie? Będzie dzisiaj taka jedna. Urodziny jakiejś dziewczyny z młodszej klasy. Nie mam poję­cia, kim ona w ogóle jest. Liczy się to, że po­dejrzani mają być tej nocy w klubie. Tadeusz Binowicz, Marek Gutka (którego zwolniliw końcu z aresztu) i Teresa Szczucka. Jestem przekonany, że morderca jest wśród nich. ***Piszę ten wpis w tramwaju jadącym centralnie pod dom mordercy. Jestem już naprawdę blisko, ale muszę wam przed­stawić wszystko po kolei. Kiedy wszedłem do klubu, zostałem uderzony przez nagromadzenie neonowych świateł i ciężkiej, elektronicznej muzyki. Wśród lejącej się hektolitrami wódki i tań­czącej dziko młodzieży, próbowałem doszu­kać się znajomych twarzy.Po kilku minutach ślepego krążenia po klubie, zauważyłem dwie obściskujące się nastolatki. Jedną z nich na pewno była Justyna Gilczyk. Zauważyła mnie z oddali dopiero, kiedy oderwała usta od swojej partnerki. Spojrzała na mnie porozumiewawczoi uśmiechnęła się.Odwzajemniłem ten uśmiech. Wiedziałem, żeby nikomu o tym nie mówić. Zwłaszcza jej rodzicom. Część zagadki rozwiązana. Dobrze, że nikt nie czyta tego bloga.Wreszcie po kilku minutach krążenia po klubie, znalazłem siedzącą przy szklanym stoliku Teresę Szczucką. Wpatrywała się ze łzami w oczach w pusty kieliszek i praw­dopodobnie zastanawiała się, jak zdobyć kolejny. To była jedyna okazja, żeby dostać od niej informacje. Mówiła prawdę, dopiero kiedy się upodliła.Podszedłem do niej.
Przesłuchanie Teresy Szczuckiej 21 X 2017 r.
Ja: Cześć Teresa.Teresa: Kto cię tu niby zaprosił?
J: Sam przyszedłem. Widziałaś tu może kogoś znajomego?
T: Wszyscy są tu znajomi, człowieku! A co? Szukasz tych swoich… Podejrzanych? Lecz się na łeb, chłopie!
J: A jednak ze mną rozmawiasz.
T: Tylko dlatego, że jestem pijana.
J: Więc widziałaś kogoś z podejrzanych?
T: HA! Nikogo tu nie znajdziesz, człowieku!
J: Jak to? Nie ma ani Marka, ani Tada?
T: Żadnego z nich. Marek nawet tu nie przy­szedł! Idiota! Potrzebowałam go (łzy zaczęły napływać do jej oczu).
J: Po co?
T: Nagrywasz to?
J: Nie.
T: Noooo… Marek ma przecież Deto.
J: Myślisz, że po tym wszystkim przyszedłby na imprezę z gównem, za które pewnie pójdzie siedzieć?
T: A, gadasz głupoty. Zresztą to może być ściema. Jedyne co widziałam,to że Norbiemu kiedyś dawał, wiesz?
J: Czy ty chcesz powiedzieć, że Marek zaopatrzał Norberta w ten cały dopalacz?
T: Tak, właśnie to powiedziałam. Ty wiesz, ile on się przez niego nacierpiał? Zwłaszcza jak skończył się Norbiemu hajs? Od razu mu Maruś zakręcił kurek.
J: Czemu nikomu o tym nie powiedziałaś?
J: Czemu miałabym komuś o tym mówić? Skończ mi zawracać dupę, proszę. On cier­piał. Norbi cierpiał i ja widziałam jak on cier­piał! Ja… Ja widziałam jak on płakał w szatni po wfie! On zostawał w niej kilkanaście mi­nut po lekcjach, a w końcu się tam powiesił na własnym pasku! Odwal się ode mnie czło­wieku! Odwal! ­ Zwymiotowała na szklany stół.
Teraz siedzę w tramwaju i jadę do Marka. Jestem przekonany, że chciał się pozbyć upierdliwego klienta.W mojej głowie utworzyła się już cała wersja historii. Widzę, jak Norbert błaga Markao jeszcze trochę detokainy, widzę, jak Marek odchodzi w dal, a kiedy Norbert traci przy­tomność, Marek wraca. Wraca, ściąga mu pasek i zaciska go dookoła szyi natarczywego klienta. W końcu wiesza go pod sufitem.Wysiadam z tramwaju. Kolejny wpis będzie już po rozwiązaniu sprawy. (Wpatrywała się ze łzamiw oczach w pusty kieliszeki prawdopodobnie zastanawiała się, jak zdobyć kolejny. To była jedyna okazja, żeby dostać od niej informacje). Myliłem się. Znowu. Cała ta sytuacja wymaga ode mnie chyba pisania w czasie tera­źniejszym. Chcę, żebyście doświadczyli tego tak, jak ja. Wiem, że to straszne. Ale przecież po to mają miejsce zdarzenia, żeby w końcu je opisać, prawda? Żeby… Inni mogli je doświadczyć jeszcze raz.***Wysiadam z tramwaju i dobiegam pod blok Marka Gutki. Chcę wykrzyczeć mu prostow twarz, jakim jest śmieciem. Chcę wykrzy­czeć mu to, że wiem, że zabił Norberta. Chcę, żeby wiedział, że zgłoszę go na policję. Chcę wykrzyczeć mu prawdę! Na parkingu stoją już ambulans i radiowóz. Czuję, że przyjechały tu niedawno. W powie­trzu wisi śmierć. Boję się. Mój plan się nie uda. Chyba nie zdołam wykrzyczeć mu tego wszystkiego.Powolnym krokiem wchodzę do bloku Marka. Słyszę gwar rozmów, zmieszanyz obłąkańczym krzykiem kobiety. Wiem,że to jego matka, ale boję się przyjąć to do wiadomości.Na pewno niczego mu nie wykrzyczęw twarz.Zatrzymuje mnie wysoki policjant.Widzę, że drzwi do mieszkania owiniętesą żółtą taśmą.Matka Marka płacze.Ojca nigdzie nie ma.Przecież jest w areszcie.Przez otwarte drzwi dostrzegam Marka Gutkę. Leży bezwładnie na zimnej podłodze.W jego głowie tkwi kula.To już kolejny gryzie piach.Kolejny gryzie piach, a ja muszę odnaleźć mordercę.Tak, jestem na ciebie gotowy. Teraz na pe­wno cię dorwę.
Koniec części czwartej.